Parę dni temu z rodzinką byliśmy na naszej malutkiej działeczce za miastem, było uroczo: w domku minus 9 st. i jak na złość po wodę trzeba było biegać z wiaderkami (na szczęście blisko).
Po kilku godzinach nasz niezawodny piecyk ogrzewał jak oszalały.
A w naszym codziennym mieszkanku często mamy takich głodnych gości (o różnych porach roku)
cierpliwie zaglądają w okno albo stukają dziobkami, są wyjątkowo przyjazne i urocze.